„Każde piwo powstaje inaczej – opowiada piwowar Maciej Mielęcki. – Nie jest tak, że receptura od początku jest doskonała, a piwo od razu spełnia wszystkie założenia, posiada smak i cechy, jakie chcieliśmy osiągnąć. Mam wiele pomysłów na piwa, ale idealna kompozycja przychodzi w czasem. Najpierw eksperymentuję. Mam taką małą, 30-litrową warzelnię i w niej tworzę smaki. Mieszam i sprawdzam. Pierwsze warki [próbki] pozwalają określić przestrzeń smaku, w jakiej się poruszam. W kolejnych dopracowuję niuanse przygotowanych receptur. Jeżeli mi nie smakuje, nie daję spróbować nikomu innemu. Jeżeli jest smaczne, testowe butelki daję ludziom, od których zbieram opinie. Zazwyczaj dopiero któraś warka z kolei okazuje się strzałem w dziesiątkę. Każdego tygodnia na podobnych doświadczeniach, poszukiwaniu nowych smaków i receptur spędzam co najmniej jeden dzień.
– Kiedy tworzymy piwa dedykowane kobietom, czyli na przykład owocowe, częstujemy nim panie w pracy, dajemy do skosztowania żonom – dodaje Andrzej Olkowski. – Jeżeli smak im nie odpowiada, wiemy od razu, że to nie ten kierunek. Podobne testy prowadzimy przy każdym projekcie.
– Przygotowanie niektórych piw wymaga niezwykłej cierpliwości. Czasem trzeba poczekać, aż będzie gotowa nie tylko wizja, ale i odpowiednie produkty. Na przykład Czosnkowe wymyśliłem już jakieś dwa-trzy lata temu – mówi Maciej Mielęcki. – Potem zamówiłem czosnek na warmińskiej plantacji we Włodowie i czekaliśmy, aż dostawca wyhoduje go, zbierze i dostarczy. Pierwszą partię przywiózł nam pod koniec sierpnia…”
To fragmenty wypowiedzi dla „Gazety”. Zachęcamy do zapoznania się z całym materiałem – KLIKNIJ TUTAJ