Tegoroczne Rosanke w interpretacji Karoliny i Wojciecha Ściana będzie miało swoją premierę w olsztyńskim Pubie VINYL (ul. Piastowska 4a) w najbliższy czwartek 21 kwietnia o godzinie 20:00.
Na imprezie pojawią się autorzy receptury.
W czwartek rozpocznie się sprzedaż Rosanke 2016 w Browarze, by zaraz potem ruszyć do sklepów.
Tradycyjnie tuż przed majowym weekendem na rynku pojawi się interpretacja historycznego pruskiego stylu piwnego – Rosanke. Warzenie tego piwa z naszym Browarze to z jednej strony próba pokazania lokalnego dziedzictwa browarniczego, a z drugiej strony ukłon w stronę środowiska piwowarów domowych.
Historyczne Rosanke było piwem, które warzyć można było poza ustawowymi terminami. Służyło do gaszenia pragnienia i pokrzepiania chłopów pracujących w polu w czasie żniw. Piwo musiało zachować rześkość przy jednoczesnej treściwości. Warzący je musieli też znaleźć sposób na odczuwalny latem niedostatek słodu i chmielu. Dziś to doskonały przykład stylu historycznego związanego bezpośrednio z naszą małą ojczyzną i bardzo fajne piwo na pierwsze ciepłe dni. .
Stało się też tradycją, że za pojawienie się na rynku interpretacji Rosanke odpowiada zwycięzca tej kategorii w Warmińskim Konkursie Piw Domowych. Tak się złożyło, że w ubiegłorocznym WKPW zwyciężyli państwo Karolina i Wojciech Ściana i to ich wyobrażenie historycznego piwa rozdawanego chłopom w czasie żniw będzie można spróbować…
Zanim odszpuntujemy pierwszą beczkę tegorocznego Rosanke, a butelki dotrą do wszystkich zainteresowanych prezentujemy zapis krótkiej rozmowy z Państwem Ściana.
– Czy to Państwa pierwszy sukces browarniczy?
Karolina: Biorąc pod uwagę wyłącznie konkursy, to jest to nasz pierwszy wspólny sukces browarniczy. Dotychczas zdarzało nam się warzyć razem, ale nigdy nie były to piwa wysyłane na konkurs. Zdecydowanie bardziej doświadczonym piwowarem w naszym domu jest Wojtek i on sam ma na swoim koncie już wcześniejsze sukcesy w konkursach dla piwowarów domowych. Pamiętam, że jego pierwsze piwo wysłane na konkurs we Wrocławiu zajęło czwarte miejsce, także start w konkursach miał moim zdaniem bardzo dobry. Mam okazję obserwować na co dzień pasję Wojtka i niezwykle się z tego cieszę, że jego starania i efekty pracy zostały właśnie w taki sposób docenione.
Wojtek: Jako sędzia piwowarski mam świadomość, że wynikowa ocena piwa na konkursie jest zbiorem wielu czynników. Tym bardziej się cieszę, że uwarzyliśmy piwo, które w danym czasie i warunkach najbardziej przypadło do gustu sędziom. Taka wygrana na pewno dodaje mi pewności, że podążamy w dobrym kierunku w swoich działaniach i wyborach życiowych, które są ściśle związane z piwowarstwem.
– Dlaczego akurat Rosanke?
Wojtek: Karolina pewnego dnia powiedziała mi, że chciałaby uwarzyć ze mną piwo na konkurs. Pomyślałem – dlaczego nie i zaproponowałem, żeby wybrała jakie piwo i na jaki konkurs chce uwarzyć. Karolina sprawdziła ile czasu zostało do danego konkursu, oceniła style, nasze możliwości i wybrała Rosanke. To była wyłącznie jej decyzja.
Karolina: Wojtek sędziował na konkursie w Olsztynie w 2014 roku. Byliśmy tam wtedy razem. Wiedziałam, że w tym roku niestety z powodów osobistych nie będziemy mogli się wybrać do Olsztyna, a że mieliśmy bardzo dobre wspomnienia z pobytu i termin pasował idealnie, to byłam już pewna, że uwarzymy piwo właśnie na ten konkurs. Jeśli chodzi o sam styl, to wybrałam Rosanke z dwóch powodów. Po pierwsze jest to styl, który piwowarowi daje bardzo szeroką możliwość interpretacji i z tego względu można się w nim popisać umiejętnościami doboru zbalansowanej, ale też ciekawej kompozycji zarówno jeśli chodzi o skład zasypu, jak i wybór dodatków. Drugim bardzo ważnym dla mnie aspektem była oczywiście możliwość uwarzenia zwycięskiego piwa w Browarze Kormoran.
– Jak doszło do tego, że małżeństwo przygotowało jedno piwo – czy to nie skończyło się kłótnią?
Wojtek: Jesteśmy z Karoliną do siebie bardzo podobni. To chyba wynika z tego, że urodziliśmy się dzień po dniu tego samego roku i kłócimy się w sumie dość często. Na szczęście mamy też podobny gust i to w wielu kwestiach. W przypadku piwa także to się sprawdza. Kłótni nie było.
Karolina: My po prostu lubimy razem pracować. Wydaje mi się, że dobrze się uzupełniamy. W celu uniknięcia nieporozumień na wszelki wypadek podzieliśmy się zadaniami. Wojtek dobrał składniki i proporcje w zasypie. Ja byłam odpowiedzialna za rodzaj i ilość dodatków, które moim zdaniem do takiego profilu piwa będą pasowały. Finalnie razem dopracowaliśmy recepturę.
– Jaki był pomysł na to piwo i czy płatki akurat ze Szczytna to przypadkowy składnik w zasypie?
Wojtek: Zapoznaliśmy się dokładnie z opisem historycznego stylu Rosanke i staraliśmy się go zinterpretować jak najlepiej potrafimy, dodając jednak nieco współczesnego spojrzenia na ten styl piwa. Tak naprawdę my osobiście możemy się wyłącznie domyślać na podstawie opisu jak to piwo mogło smakować. Staraliśmy się stworzyć piwo lekkie, orzeźwiające, ale jednocześnie treściwe z bogatym aromatem ziołowo-kwiatowym.
Karolina: Chcieliśmy użyć dodatków, do których ówcześni piwowarzy mogli mieć dostęp. Płatków ze Szczytna używamy na co dzień w kuchni i jest to raczej zbieg okoliczności. Po prostu bardzo je lubimy.
– Co czuje człowiek, który warzy piwo a potem będzie mógł zobaczyć je w sklepie z własnym nazwiskiem?
Wojtek: Wielką radość i lekki niepokój czy piwo będzie smakowało konsumentom.
Karolina: Głównie radość oraz ciekawość czy efekt będzie zbliżony do tego, który osiągnęliśmy warząc to piwo w domu.
– Czy Wasze piwowarstwo to hobby, a może sposób na życie?
Wojtek: Zaczęło się niewinnie kilka lat temu od hobby, a przekształciło się w sposób na życie. W tym roku startuje nasz długo wyczekiwany mały browar rzemieślniczy. Całe przedsięwzięcie rozpoczęło się ponad 2 lata temu. Tak samo się chyba tego boję, jak się z tego faktu cieszę. Wiem, że najtrudniejsze wciąż przed nami. Z uwagi na to, że browar otwieramy sami, kosztuje nas to naprawdę wiele wyrzeczeń i jest ryzykowne, ale nadal wierzymy, że warto.
Karolina: Jak tylko Wojtek zaczął zajmować się piwowarstwem to czułam, że to się musi tak skończyć. Browar i praca nad nim dają nam wiele radości i satysfakcji. Mam wrażenie, że codziennie uczymy się czegoś nowego. Nasze życie w tym momencie przypomina sinusoidę – bez przerwy występują w nim wzloty i upadki, ale jest bardzo ciekawie i intensywnie. Trzymajcie za nas kciuki.